Gdzie dostać pieniądze na start firmy

Młodym przedsiębiorstwom niełatwo o kredyt w banku, chociaż jego pozyskanie jest możliwe. Warto jednak pamiętać o innych opcjach zdobycia funduszy

Podstawowy dylemat początkujących spółek? Skąd wziąć pieniądze na start firmy. Pierwsze finansowanie na bardzo wczesnym etapie projektów pochodzi zwykle od pomysłodawców i ich rodziny lub nawet znajomych. A jeśli to nie wystarczy, gotówkę można pozyskać z innych źródeł.

Anioły i kasa publiczna

Na starcie dobrym pomysłem może być inwestor prywatny, tzw. anioł biznesu, którym najczęściej jest doświadczony przedsiębiorca.

— Może on wesprzeć młodą firmę nie tylko finansowo, ale i merytorycznie — dzięki swojej wiedzy, doświadczeniu i kontaktom. Aniołowie biznesu często inwestują w branże, które dobrze znają, i wtedy ich pomoc może być naprawdę wartościowa przy opracowywaniu strategii i modelu biznesowego — mówi Krystyna Kalinowska, dyrektor inwestycyjna w Podlaskim Funduszu Kapitałowym (PFK).

Ponadto na rynku funkcjonują również fundusze inwestujące na etapie seed, czyli wtedy, gdy przyszły przedsiębiorca nie ma jeszcze produktu i usługi, ale intensywnie nad tym pracuje — i zamierza uruchomić firmę dzięki dodatkowym pieniądzom.

— Generalnie obecna oferta dla firm startujących ze swoim pomysłem jest bardzo szeroka — podkreśla Krystyna Kalinowska.

Mogą one szukać szczęścia w funduszach i programach zasilanych z publicznych pieniędzy (szczegółowo takie możliwości opisaliśmy już w poprzednich artykułach). Ciekawą opcją jest także crowdfunding, czyli finansowanie społecznościowe. W największym skrócie: jest to zrzutka, w której uczestniczą sympatycy związani emocjonalnie z daną inicjatywą.

— W klasycznym modelu finansowania społecznościowego osoby biorące udział w zbiórce otrzymują w zamian za to produkt, gadżet lub inne świadczenie niepieniężne. Natomiast sytuacja, w której społeczność finansująca projekt w zamian za wsparcie dostaje udziały lub akcje firmy, to tak zwany crowdinvesting lub equity crowdfunding, czyli społecznościowe finansowanie udziałowe — tłumaczy Krystyna Kalinowska.

W Polsce najbardziej głośnym przykładem tego typu wsparcia była zbiórka prowadzona przez Wisłę Kraków. Jej kibice uzbierali łącznie 4 mln zł, stając się właścicielami 5 proc. akcji klubu.

Ryzykowne zbiórki

Teoretycznie equity crowdfunding może być bardzo korzystnym rozwiązaniem dla firm na wczesnym etapie rozwoju. Poza samym gromadzeniem kapitału procesowi temu towarzyszy najczęściej silna akcja marketingowa i działania PR, które budują świadomość produktu i rozpoznawalność marki. To skutecznie stymuluje wzrost sprzedaży. Dodatkowo można też pozyskać kapitał przy stosunkowo atrakcyjnej wycenie.

— Kusi też mniej sformalizowana procedura, niewielka liczba regulacji prawnych oraz wysoki limit emisji bez prospektu i memorandum informacyjnego. Od ubiegłego roku może on sięgać 1 mln EUR, czyli ponad 4 mln zł — mówi Krystyna Kalinowska.

Niestety, to rozwiązanie ma też słabsze strony. Wpłacający oczekują głównie zysku.

— Jednak w pierwszych latach funkcjonowania firmy rzadko kiedy można liczyć na dywidendę, a płynność całej inwestycji bywa mocno niepewna. Wszystko to sprawia, że equity crowdfunding jest inwestycją obarczoną bardzo wysokim ryzykiem — mówi Krystyna Kalinowska.

Ponadto wpłaty najczęściej są drobne, a do inwestycji trzeba przekonać dużą liczbę podmiotów. Nie zawsze udaje się też przekroczyć wymaganą przez platformę crowdfundingową minimalną wysokość uzbieranego kapitału. Natomiast prowizje pobierane zarówno przez platformy, jak i systemy płatności mogą mocno obniżyć opłacalność przedsięwzięcia. Do tego w przyszłości zarządzanie przedsiębiorstwem, w którym udziały ma wielu drobnych inwestorów, może być kłopotliwe, np. przy podejmowaniu ważnych decyzji strategicznych.

— Crowdfunding to dobre źródło finansowania dla projektów typu B2C, działających w modelu biznesowym, który może być łatwo zrozumiany przez potencjalnych inwestorów. Dodatkowo oferuje im produkty lub usługi, które sami chcieliby kupować. Łatwiej im wówczas identyfikować się z daną marką i podjąć decyzję inwestycyjną pomimo dużego ryzyka i niepewnego zwrotu — tłumaczy Krystyna Kalinowska.

Pieniądze z banku

Równie trudne jak crowdfunding będzie dla młodych spółek pozyskanie kredytu z banku. Nie warto jednak skreślać tej opcji.

— Dla potwierdzenia faktu, że dana firma poradzi sobie na rynku i będzie w stanie spłacić zaciągnięty kredyt, banki oczekują zazwyczaj prowadzenia działalności przez co najmniej dwanaście miesięcy. Nie oznacza to jednak, że droga do dodatkowych pieniędzy dla spółek, które dopiero wystartowały, jest zamknięta — mówi Sławomir Rykalski, ekspert Związku Firm Pośrednictwa Finansowego (ZFPF) i członek zarządu firmy FinPack.

Niektóre banki oferują przedsiębiorcom gotówkę nawet od pierwszego dnia prowadzenia działalności, oczywiście przy spełnieniu odpowiednich kryteriów — np. dodatkowego zabezpieczenia spłaty. To, na jakich warunkach przyszły kredytobiorca otrzyma finansowanie, zależy w dużej mierze od jego indywidualnej sytuacji i polityki banku.

— Osoby, które dopiero założyły własny biznes, mogą uzyskać nawet do kilkuset tysięcy złotych na cel związany z prowadzoną firmą, w zależności od potrzeb, na przykład na bieżące wydatki lub inwestycje. Okres kredytowania jest elastyczny, czyli przedsiębiorca może zdecydować, jak długo chce spłacać zadłużenie. Okres spłaty wpływa na wysokość comiesięcznej raty — mówi Sławomir Rykalski.

Jaki kredyt wybrać

Do rozważenia jest to, czy lepiej wziąć kredyt w rachunku bieżącym, obrotowy czy inwestycyjny. Tym pierwszym można pokryć wydatki stałe związane z prowadzeniem firmy albo sfinansować zakup niezbędnych maszyn czy wyposażenia, ale także uregulować bieżące zobowiązania handlowe.

— To jeden z wygodniejszych i prostszych sposobów zdobycia dodatkowej gotówki dla firmy. Przedsiębiorca ma do dyspozycji, poza własnymi pieniędzmi zgromadzonymi na rachunku, dodatkową kwotę, z której może skorzystać w dowolnym momencie. W pierwszej kolejności wydaje własne pieniądze, potem przyznany limit. Powstały debet jest na bieżąco spłacany w całości lub częściowo przy każdym zasileniu konta kolejnymi wpływami. Po spłacie pierwotnie przyznany limit znów jest dostępny. Jego wysokość zależy od zdolności kredytowej przedsiębiorcy, wysokości wpływów na konto albo wybranego zabezpieczenia spłaty kredytu — zaznacza Paweł Szramowski, ekspert ZFPF i prezes Alex T. Great, ogólnopolskiej sieci ekspertów ds. finansów i nieruchomości.

Z kolei kredyt obrotowy można wykorzystać na zapłatę bieżących faktur, podatku, uregulowanie składek w ZUS-ie albo sfinansowanie celów związanych z rozwojem firmy. Kredytobiorca dostanie go jednak pod warunkiem, że nie będzie nim spłacał zadłużenia spółki.

— Ponadto banki, aby zabezpieczyć się na wypadek braku spłaty zadłużenia przez przedsiębiorcę, który dopiero stawia pierwsze kroki w biznesie, wymagają określonych zabezpieczeń. W innym przypadku bank może odmówić udzielenia kredytu lub znacząco podwyższyć jego koszt, co będzie stanowić problem dla mniejszych początkujących firm. Kredyty obrotowe najczęściej zabezpieczane są poprzez hipotekę nieruchomości, zastaw majątku ruchomego albo poręczenie osoby trzeciej — wyjaśnia Sławomir Rykalski.

Natomiast kredyt inwestycyjny sprawdzi się w przypadku choćby zakupu nieruchomości czy maszyn, ale także niezbędnych w działaniu firmy środków transportu czy sprzętu komputerowego. Ważne jest to, aby każdy cel, na który przedsiębiorca będzie przeznaczał pieniądze z kredytu, wspierał realizację wskazanej inwestycji. Pamiętajmy, że bank może dokładnie przeanalizować tę kwestię przed udzieleniem finansowania.

Gwarancje de minimis

Firmom, które nie są w stanie przedstawić własnych zabezpieczeń, zaciąganie kredytów ułatwia program gwarancji de minimis. To forma wsparcia publicznego dla małych i średnich przedsiębiorców, realizowana w ramach rządowego programu „Wspieranie przedsiębiorczości z wykorzystaniem poręczeń i gwarancji Banku Gospodarstwa Krajowego”. Nie sposób jej pominąć, kiedy mowa o kredytach dla MŚP. W tym przypadku kredytodawcą jest jeden z wybranych banków komercyjnych lub spółdzielczych, a gwarantem — BGK.

— Gwarancja polega na zobowiązaniu BGK do spłaty zaległych należności za kredytobiorcę, gdyby ten zaprzestał regulowania zaciągniętego długu — wyjaśnia Paweł Szramowski.

W przypadku kredytu obrotowego gwarancja de minimis jest udzielana maksymalnie na okres 27 miesięcy i zabezpiecza do 60 proc. kwoty zobowiązania. Nie obejmuje jednak odsetek i innych kosztów związanych z kredytem. Stawka prowizji za udzieloną gwarancję wynosi 0,5 proc. jej kwoty w stosunku rocznym. Przedsiębiorcy ubiegający się o kredyt inwestycyjny mogą ją otrzymać na tych samych warunkach, jednak okres zabezpieczenia sięga maksymalnie 99 miesięcy. Jednostkowa kwota gwarancji nie może przekroczyć 3,5 mln zł — jest ona jednak zależna od wielkości pomocy de minimis, jaką otrzymał przedsiębiorca w bieżącym roku podatkowym i dwóch poprzedzających go latach.


Źródło: https://www.pb.pl/gdzie-dostac-pieniadze-na-start-firmy-979603